Moje serce przyspieszyło. Jedno
wiedziałam, że walka z
tym potworem będzie trudna, ale postanowiłam walczyć o swoją wolność, spokój,
bezpieczeństwo i co najważniejsze miłość oraz szczęście wraz z Jacobem. Głupio czułam się w tej postać, ale wiedziałam jedno, że posiadam dzięki niej więcej siły. Jednak cały czas miałam wrażenie, iż ten osobnik
nie ma zamiaru ze mną walczyć. I nie myliłam się. Po kilku unikach moich ciosów. Zatrzymał ostatni z nich i szyderczo się uśmiechnął:
- Ty nie masz ze mną żadnych szans. Jestem od ciebie silniejszy, starszy, doświadczony i szybszy. Twoje starania idą na marne. I jedno ci jeszcze powiem. Twoja matka nie
wytrenowała ciebie taka jak ja to sobie wyobrażałem. – nie
rozumiałam o co mu chodzi. Nagle on się przemienił w człowieka i mówi mi takie rzeczy, których ja nie mogę pojąć. Postanowiłam zakończyć te bez sensowne ataki… i wysłuchać go.
Przemieniłam się w człowieka, po czym wyrwałam swoją rękę z jego. Potem usłyszałam wilcze warknięcie. Wiedziałam , że to Jacob.
Odwróciłam się do niego i
powiedziałam:
- Spokojnie – kiwnęłam do niego
ręką - Chcę się tylko dowiedzieć, co z tym
wszystkim ma wspólnego moja matka. – spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, ale ja byłam nie ugięta.
Zaskomlał jakby
pogodził się z moją decyzją.
- Co za słodka scenka. – zaczął się z nas nabijać. – Jaka to
miłość może być piękna.
- Skończ tę twoje gierki ! – warknęłam - … Tylko
mów co z tym wszystkim ma wspólnego moja matka?!
- No proszę. Zatem chcesz ze mną normalnie
porozmawiać. Więc spełnię twoje życzenie i odpowiem na twoje pytanie. Twoja matka jest
moją wspólniczką. To nie
prawda, że zostałaś spłodzona przez
Aro Volturi. Nie jesteś jego
biologiczną córką. On ciebie
tylko przemienił. – kiedy to
usłyszałam, nie
wiedziałam co się dzieje.
Doznałam jakiegoś szoku.
Wielki przywódca wampirów nie był moim ojcem:
- Aaa… Jak… to?! To kim jest mój ojciec?!!! – krzyknęłam mu w twarz. On się zaśmiał chamsko i
spojrzał na mnie, odpowiadając krótko: -
Ja. Retron Vankuver. Pierwotny Wilkołak. Obecnie
w połowie wilko – harpia. – świat stanął mi w miejscu.
- Przecież ty miałeś zginąć, w czasie kiedy mój oj… Aro wymordował całe plemię dzieci księżyca. I jak
to możliwe, że moja mama
mnie oszukiwała przez ten cały czas. To
kim ja do cholery jestem?! – krzyczałam w łzach.
- W rzeczy samej. Zgodziłem się na tą całą szopkę z tym
romansem z Aro, tylko po to, aby on ciebie przemienił, żebyś stała się doskonałą maszyną do zabijania. Wszystko by szło po naszej myśli, gdybyś nie zaczęła czuć różnych emocji.
Ten stary wampir nie miał ciebie
wypuszczać z Volturi. Miałaś tam być zamknięta do póki nie stałabyś się hybrydą. A tak cały plan
poszedł na marne. I wszystko przez twoją matkę. – łzy mi napływały do oczu, nagle poczułam na swoich
ramionach gorące ręce Jake.
Musiałam się do nich
przytulić. – Jak pięknie, ale
popsuję ten cały słodki widok. Mówiąc ci
jeszcze, że jesteś nie
chcianym potomkiem. Nie jesteś mojej krwi,
ani krwi prawdziwych pierwotnych. Jesteś wybrykiem
natury, które trzeba wyeliminować. – spojrzałam się na niego.
Nawet nie wiem kiedy mój przeciwnik odrzucił Jake ode
mnie i złapał mnie za
gardło. Po czym dodał:
- Jeszcze jedno ci powiem. Twoja matka nigdy ciebie
nie kochała. Miałaś być tylko przynętą dla jej
kaprysu władzy nad wszystkimi nadludzkimi istotami. A teraz moja
droga. Słodki snów. – wyrywałam się, krzyczałam, że ma mnie puścić, ale to nic nie dało. Jego kły wbiły się w moją szyję. I w tym momencie coś ciężkiego spadło na mojego
oprawcę, ale ja nie byłam w stanie
zobaczyć twarz mojego wybawiciela, bowiem przed moimi oczami
nastała ciemność.
***
Wskoczyłem na tego
gada. Pod wpływem strachu o to, że mogę utracić moją ukochaną. Przemieniłem się w wilka i
skoczyłem na tą kreaturę. Wiedziałem, że nie mam z nim szans, ale nie mogłem pozwolić, żeby on zabił moją miłość życia. Nie
mogłem kolejny raz stracić mojego wpojenia.
Stałem nad pierwotnym i chciałem go ugryźć, ale zostałem przez niego brutalnie odepchnięty i uderzyłem o drzewo.
Jedno tylko z jego słów zapamiętałem:
- Ciebie oszczędzę i wybaczam ci atak na mnie, bo jesteś moim potomkiem. A teraz żegnaj. – i jego twarz zniknęła. Jednak po kilku sekundach pojawiła się twarz
Setha, który coś do mnie
mówił, lecz straciłem przytomność.
***
- Natalie widziałaś moją siostrę? – byłem
zaniepokojony zniknięciem Chess,
która nigdy nie znikała na tak długo.
- Nick ostatni raz widziałam ją z Jakem. Może się pogodzili i
teraz nie powinieneś im
przeszkadzać. – starała się wytłumaczyć mi moja dziewczyna.
- Ech… - westchnąłem – Może masz rację. Nich się pogodzą. Co moja
siostra będzie szczęśliwa.
- No i taki nastrój mi się podoba. Chodzi zatańczymy. –
poszliśmy. Kiedy stanąłem na
parkiecie ktoś w tym momencie
otworzył okno. Od razu do moich nozdrzy wleciał zapach krwi … MOJEJ SIOSTRY. Spojrzałem na Damona, który też wyczuł ten zapach. I w szybkim ludzkim tempie ruszyliśmy do wyjścia. Słyszałem coś tam, jak Natalie mnie wołała: - Nick!
Gdzie idziesz? – ale ja nie zwróciłem na nią uwagi. Teraz tylko było ważne odnaleźć moją siostrę.
- Nicolas czujesz…? – spojrzała na mnie brat. Kiwnąłem mu głową, że też czuje
zapach krwi naszej siostry. Ale zaraz…
- Damon… - złapałem za ramię mojego
brata - … czuję również krew Juli.
One obydwie umierają. – w
szybkim wampirzym tempie ruszyliśmy w stronę lasu, skąd dobiegał ten śmiercionośny zapach. Miałam tylko
nadzieję, że zdążymy przed jej osobowością KOSĄ i uratujemy
naszą siostrę i przyjaciółkę.
KRÓTKI TEN ROZDZIAŁ, ALE STARAŁAM SIĘ W NIM
NAPISAĆ BARDZO DUŻO
INFORMACJI, KTÓRE ROZPOCZNĄ NOWĄ ERĘ W ŻYCIU CHESS I RESZTY BOHATERÓW.
POZDRAWIAM
PS. NA NEK-ST NOTKĘ POSTARAM SIĘ NAPISAĆ DŁUŻSZĄ.
U LILIAN SALVATORE, TEŻ POJAWI SIĘ MAM NADZIEJĘ ZA NIE DŁUGO NOWA NOTKA.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne na obydwóch blogach c:
Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNieźle się porobiło... :D
Hej:) Rozdział świetny:P Zapraszam do siebie narodzeniesie-nowejbelli.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń