niedziela, 17 marca 2013

14. "Nessie nie poznaję ciebie".



Jestem taka szczęśliwa. Nie przypuszczałam, że odważę się na taki krok jaki uczyniłam. Jednak nie żałuję tego. Nie żałuję, że połączyłam się z Jacobem. Teraz nasz związek nabrał formy oficjalnej i poważnej. Nasze ciała połączyły się na zawsze, a dusze spiły się w jeden idealny organ. Staliśmy się zjednoczoną, spójną i nie rozerwalną jednostką. Kiedy kochałam się z nim, czułam się niesamowicie. Jednocześnie obudziły się we mnie emocje, których do tej pory nie znałam. Odczułam pożądanie, pragnienie w innym kontekście, namiętność i seksapil, a zarazem agresywność, przez co trochę mnie poniosło. Kiedy otworzyłam oczy przed moim wzrokiem ukazał się ogromny nie ład. Drzewa dookoła miejsca, w którym się znajdowaliśmy były połamane, wręcz powyrywane z korzeniami. Natomiast podłoże leśne zostało totalnie zryte, gdzieniegdzie można było zauważyć wgłębienia w ziemi. Widok był okropny. To miejsce wyglądało jak po jakiejś wojnie dwóch nadprzyrodzonych istot. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle poczułam jak gorąca dłoni mojego kochanka wędruje z mojego uda na mój policzek. Spojrzałam się w jego stronę. Nie wstydziłam się tego, że jestem bez ubrania i leżę nago przy jego również obnażonym, idealnie wyrzeźbionym ciele. Jego delikatna skóra dotykała mojej, przez co na całej powierzchni mojego organizmu czułam ciche przypływy fal dreszczy. Uwielbiałam je, ponieważ wtedy czułam, iż żyję dla kogoś, kogo bardzo moje serce umiłowało. Nagle mój luby zbliżył swoje usta do moich, na których złożył najsłodszy pocałunek, który wszystko mi mówił, lecz mój ukochany swoje uczucia również sformułował w słowa:
- Chess… - spojrzał w moje oczy, po czym mnie objął w tali - … wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham ciebie na całe życie. Jesteś miłością mojego życia. Nic i nikt nas nie rozłączy. Pamiętaj o tym, że ja zawsze będę przy tobie. – po tych słowach zaszczycił mnie tym swoim najpiękniejszym uśmiechem. Chciałam również coś dodać, ale brutalnie przerwał mi odgłos grającej muzyki w telefonu Jake. Jednak ten nie miał zamiaru odebrać go. Wyciągnął go z kieszeni swoich spodni, które nie opodal nas leżały i bez spojrzenia na wyświetlacz wyłączył go. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem. Ten tylko odrzekł:
- Teraz niech nam nikt nie przeszkadza. Ten dzień jest tylko nasz. – po czym mnie jeszcze mocniej przytulił do siebie. Czułam się tak bezpiecznie przy nim. Myślałam, że tej chwili nic nie zepsuje, ale myliłam się. Ten natrętny telefon znowu odezwał się. Jake chciał znowu odrzuć połączenie, ale powstrzymałam go:
- Odbierz. Może to coś ważnego.
- Może poczekać. – powiedział przyciskając guzik z czerwoną słuchawką. Po czym zaczął mnie łapczywie całować. Odwzajemniłam jego pocałunki. Znowu rozpłynęłam się w jego objęciach, lecz musieliśmy się odsunąć od siebie, ponieważ ten cholerny telefon znowu zadzwonił. Tym razem zmusiłam Jacoba do odebrania go:
- Do diabła! Odbierz ten telefon. – krzyknęłam.
- Ok. Tylko nie denerwuj się. – uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Po czym wcisnął zielny guzik:
- Alice mam nadzieję, że to coś ważnego, bo strasznie jestem zajęty. – spojrzał na mnie kontem oka. Mimo wolnie na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.  
- Jest to sprawa życia i śmierci Jake. Natychmiast spotkajmy się w moim domu. Czekamy tutaj na was. Pośpieszcie się. – po czym rozłączyła się.
- Dziwne Alice nigdy tak się nie zachowuje. Coś musiało się stać poważnego. – odrzekł Jacob.
- Ciekawe co się stało. – powiedziałam.
- Nie mam pojęcia, ale najlepiej będzie jak wyruszymy teraz. Lepiej nie mieć za wroga Alice. – zażartował, po czym zaczął się ubierać. Po szłam za jego przykładem. 


***


- Córko ty wiesz co teraz się stanie. Jacob będzie mieć mętlik w głowie. Nie będzie w stanie w tym momencie stwierdzić co czuje. On myślał, że ty nie żyjesz. Teraz pokochał Chess. Tak bynajmniej on twierdzi. Pomyślałaś o niej. Jak ona to przeżyje. Ona jest niczemu winna. – odrzekł Edward.
- A ja to co. Nie obchodzi mnie jakaś Chess. Przez te lata, które spędziłam w niewoli u Volturi jednego się nauczyłam. Trzeba walczyć o swoje. Kocham Jake, a on mnie. Ja jestem jego pierwszym wpojeniem, a tego wilkołak tak łatwo nie zapomina. On nie jest wpojony w tą hybrydę, tylko zakochany. Wiem, że wpoić można się jeszcze raz, ale to następuje wtedy kiedy umiera pierwszy obiekt wpojenia. Jednak w naszym przypadku jest inaczej, bowiem ja żyję, więc on wróci i tak do mnie, ponieważ jestem jemu przeznaczona.
- Nessie nie poznaję ciebie. – odezwała się jej matka.
- Jestem tą samą Renesmee Cullen, tylko tym razem silniejszą i pewniejszą siebie, która nie pozwoli na to, aby znowu ktoś jej zniszczył życie. – cała rodzina patrzyła na miedzianowłosą wampirzycę. Nie przypominała tej samej delikatnej i uczuciowej dziewczyny, tym razem stała przed nimi twarda i docelowa kobieta.

CDN.   



Udało mi się dzisiaj dodać krótką notkę. Chciałam wam pokazać, że naprawdę wracam. Kolejna notka pojawi się tak jak zapowiadałam poprzednio, czyli będzie pod koniec tygodnia. 
Miłego czytania.

Ps. Na notka jest trochę nudna, ale powoli się rozkręcę.  ;-)                  

2 komentarze:

  1. OOO matko!!! JESTEM W MEGA SZOKU! Ten rozdział jest naprawdę genialny. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TAKIEGO OBROTU AKCJI!! Nie wiem co mam napisać po prostu brak mi słów! Warto było czekać, bo ten rozdział jest super. mam nadzieje że nowy pojawi się wkrótce i będzie troche dłuższy od tego ale równie świetny co ten
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział nie spodziewałam sie tego.
    Poinformuj mnie o NN na moim blogu

    OdpowiedzUsuń