Pora deszczowa w Forks jest bardzo
orzeźwiająca. Poczuliśmy to razem z Jakiem kiedy wracaliśmy do domu Cullenów.
Ponadto las był przepiękny. Wyglądał jakby krył w sobie jakąś tajemnicę, którą
trzeba odkryć. Krople delikatnego deszczu spływały mi po policzku, jak strumień
łez. Przetarłam twarz. Czyżbym miała znowu cierpieć. Nie, po prostu jestem zbyt
przewrażliwiona na tym punkcie. W tej chwili i sytuacji jakiej znalazłam się z
moim wilkołakiem nikt nie mógł zepsuć. Nikt nie mógł nas rozdzielić. Teraz
staliśmy się jednością. Tak to czułam, ale dobre rzeczy istnieją krótko,
przekonałam się na własnej skórze.
Po dotarciu na miejsce, czyli pod dom
Cullenów moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wchodząc po
schodach nie czułam obcych zapachów. Może przyczyną tego było to, że byłam zbyt
przejęta sytuacją jaka zaistniała między mną a Jacobem. Jednak kiedy weszłam do
środka rezydencji Cullenów. Nie mogłam uwierzyć kogo tam zastałam. Cały mój
ułożony świat zawalił się, jak domek z kart. Chciałam stamtąd uciec. Wszyscy w
tym domu mnie zdradzili.
Moim oczom ukazała się istota ubrana
w czarną pelerynę, pod którą miała czarną z jedwabiu długą suknię. A jej
krwiste oczy wszystko mówiły kim ona jest. Była to królowa Volturi, Suplicia.
Chciałam uciec z tego pomieszczenia, w którym ona była, ale zostałam zatrzymana
przez doktora Cullena. Zaczęłam się szarpać, nawet prosiłam o pomoc Jacoba,
lecz do niego nic nie docierało. Spojrzałam się na niego. Stał jak
zahipnotyzowany. Spojrzałam się w jego cel obserwacji, a była nim młoda
miedzianowłosa dziewczyna. Miała on gdzieś z 18 lat i bardzo przypominała mi
ona kogoś. Nagle odezwała się ona swoim melodyjnym głosem:
- Jake… - ten tylko wstrząsnął się na
jej głos, po czym uśmiechnął się i podszedł do niej. Objął ją swoimi ramionami,
które przed chwilą mnie obejmowały. Po czym spojrzał w jej oczy i powiedział:
- Renesmee. Moja ukochana Nessie. –
nie mogłam w to uwierzyć co słyszę. On powiedział do niej ukochana. I jej imię
było mi znane. Nagle doszło do mnie, że to… - Ty jesteś córką Edwarda i Belli.
Ale ty miałaś być martwa. – wszyscy spojrzeli na mnie. Czy ja to powiedziałam
na głos, na to wygląda, że tak. Jednak nie obchodziło mnie to. Wyrwałam się z
dłoni Carlisle i podeszłam do objętych. Gniew i zazdrość szalała w moim
organizmie, że z wielkim impetem oderwałam ich od siebie.
- Nie dotykaj mojego chłopaka! –
krzyknęłam w stronę tej rudej małpy. Wiedziałam, że jest ona pierwszym
wpojeniem Jacoba, lecz ja teraz nie miałam zamiaru pozwolić na to, aby jakaś
wywłoka odbiła mi go i zepsuła mi znowu moje poukładane z wielkim trudem życie.
Spojrzałam się na nią i miałam zamiar ją zaatakować, ale zostałam powstrzymana
przez Jake, który z całej siły odepchnął mnie, że aż wylądowałam na drugiej
stronie salony, uderzając przy tym w ścianę i robiąc ogromną dziurę. Wydostając
się z niej nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Do moich oczów napływały łzy.
On patrzył na mnie nie jak na ukochaną, lecz jak na … WROGA! Jak to możliwe.
Nagle odezwała się córka Edward:
- Jacob już dobrze. Uspokój się.
- Nie mogę. Ona chciała ci zrobić
krzywdę.
- Już jest ok. Wszystko się ułoży. –
starała się go uspokoić i udało jej się. Ten spojrzał na nią, po czym pocałował
w policzek i objął w pasie. Ja po prostu kiedy to zobaczyłam nie mogłam
uwierzyć w to. Stałam bez ruchu. Nagle koło mnie znalazła się Suplicia i
powiedziała:
- Wracasz ze mną. Oddałam Cullenom
ich największy skarb. Teraz oni mają mi oddać ciebie.
- Jak oddać mnie? O co w tym
wszystkim chodzi? – wreszcie doszłam do realizmu umysłu.
- Już ci tłumaczę. Bowiem Renesmee
Cullen przez ponad 15 lat była w niewoli u Volturi. Ja sama o tym nie
wiedziałam. Przez przypadek dowiedziałam się o niej. Mój mąż, Aro dobrze ją
ukrył, lecz udało mi się dotrzeć do niej i pomogłam jej uciec. Pomogłam jej również
wrócić do domu, ale zaistniał mały problem. Mianowicie zostaliśmy zatrzymani
przez przywódcę wampirów. Puścił nas tylko pod jednym warunkiem.
- Jakim? – zapytałam zszokowana.
- Że zostanę zamieniona na ciebie. –
dokończyła Renesmee, dodając: - Moja rodzina bez wahania zgodziła się na to.
Dlatego opuścisz mój dom, przeznaczonego przez los dla mnie partnera i życie
jakie sobie tutaj ułożyłaś. – powiedziała to z taką ironią w głosie. Jakby została pozbawiona ludzkich uczuć. Spojrzałam się
na całą rodzinę Cullenów nikt nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy, po czym
spojrzałam na Jacoba. Cały czas w jego oczach widziałam nienawiść, a nie miłość,
którą mi wyznawał co minutę podczas uprawianego ze mną seksu. Nic mi innego nie
pozostało jak opuścić to cholerne miejsce. Przed wyjściem popatrzyłam na nich
wszystkich, a w szczególność na jedną mi drogą do tej pory osobę i powiedziałam
do niej:
- Obyś był z nią szczęśliwy. A
dzisiejszy seks był dla mnie tylko jednorazowym numerkiem. – mówiąc te słowa
spojrzałam się na rudowłosą, która aż gotowała się ze złości. Chociaż miałam
odrobinkę satysfakcji, że jej dopiekłam. Ale i tak mnie bolało to, że Jacob
mnie tak potraktował. Wiem, że ona jest jego pierwszym wpojeniem, ale nie miał
on prawa, aby tak mnie traktować. Nigdy mu tego nie wybaczę.
Wychodząc z domu Cullenów i wsiadając
do czarnej limuzyny Suplicii zrozumiałam jedno, że w Volturi nie dożyje
trzeciego dnia, bowiem zabiję się. Nagle usłyszałam rozpaczliwy krzyk mojej
przyjaciółka, która wybiegła z lasu.
- Chess… gdzie oni ciebie zabierają?!
- W bezpieczne miejsce. – odpowiedziała
moje przyszła opiekunka podróży. Dodając: - Jak chcesz możesz przyłączyć się. Juli
spojrzała się na mnie pytająco. Ja tylko jej rzekłam:
- Wszyscy tutaj są okłamani. –
popatrzyłam z pogardą i wyższością na zebranych. Moja przyjaciółka uczyniła to
samo, ponieważ nie wiedziała o co chodzi. Spojrzała się na wszystkich pytająco,
po czym znowu na mnie. Ja w tym momencie miałam już wszystko gdzieś. Nie obchodziło
mnie to, jaką ona podejmie decyzję, chociaż w głębi duszy chciałam, aby
wyjechała razem ze mną. Może wtedy bym miała dla kogo żyć. Po chwili Julian
zrozumiałam, że musi dokonać wyboru i dokonała. Wiedziałam to kiedy złapała za
rękę Setha. Jak mogłam się łudzić, że opuść ona go dla mnie. Zbyt mocno go
kochała. Nic nie powiedziałam tylko wsiadłam do auta. Z nikim się nie
pożegnałam. Czułam po sobie, że wszyscy się cieszą z tego, że wreszcie uwolnili
się od mnie. Tak jest najlepiej. Moje uczucia się nie liczą. Ruszyliśmy na
lotnisko, gdzie miała się zacząć moja ucieczka od życia. Jednak kiedy wjechaliśmy
na szosę. Suplicia zrobiła coś dziwnego.
- Zatrzymaj się. – powiedziała do
kierowcy. Popatrzyłam na nią zdziwiona. Po czym wręczyła mi jakieś dokumenty
tożsamości. Popatrzyłam na nie. Widniało na nich moje prawdziwie imię i
nazwisko, data urodzenia i jeszcze jakiś obcy dla mnie adres, pod którym niby
ja mam mieszkać.
- Co to ma być? – ze zdziwieniem i
szokiem zapytałam się.
- Chess wiem, że nie chcesz wrócić do
Volturi. Wiem również, że nienawidzisz siebie takiej jakiej jesteś, czyli
nienawidzisz być trój hybrydą. Najlepiej byś chciała stać się zwykła śmiertelną
dziewczyną. I w tej sprawie mogę ci pomóc. – po czym podała mi kartkę z jakimś
adresem i dodała: - Ta dziewczyna będzie umiała ci pomóc. Wie ona już , że
zgłosisz się do niej. Za 4 dni będzie czekać na ciebie pod tym adresem. Pomoże
ona ci się stać człowiekiem. – zaakcentowała. Ja natomiast słucham ją i nie
mogłam uwierzyć, że jest taka możliwość, abym stała się normalną nastolatką.
Chciałam tego bardzo. Chciałam wreszcie zapomnieć o tym wszystkim. Chciałam
normalnie żyć. Teraz mam taką szansę. Wzięłam te wszystkie dokumenty i już
chciałam wysiąść z samochodu, ale musiałam jeszcze zadać ostatnie pytanie
Suplicii:
- Dlaczego mi pomagasz?
- Może dlatego, że też chciałam
kiedyś być człowiekiem, ale nie mam odwagi, aby powrócić do śmiertelnego życia.
– popatrzyłam na nią i powiedziałam tylko krótkie dziękuję i wysiadłam.
Popatrzyłam jeszcze raz na odjeżdżającą limuzynę i jedno wiedziałam królowa
wampirów dała mi szansę na nowe lepsze życie, które kiedyś się skończy. Tak
chciałam takie życie. Nie chcę być nieśmiertelną, chcę stać się śmiertelniczką.
Także ruszyłam w stronę podanego mi adresu, który znajdował się dokładnie w … BARCELONIE!
Trochę dłuższy rozdział. Proszę o komentarze.
Trochę dłuższy rozdział. Proszę o komentarze.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JA CIES PIER**IELE TO JEST GENIALNE. JESTEMW OGROMNYM SZOKU. AKCJA ZWRÓCIŁA SIĘ O 180 STOPNI, JAKE GŁUPI KRETYN ZRESZTĄ TAK JAK RESZTA CULLENÓW. ZADZIWIASZ MNIE NIESAMOWICIE. WSZYSTKIEGO BYM SIĘ SPODZIEWAŁA ALE NIE TEGO. NAPRAWDĘ ROZDZIAŁ JEDEN Z NAJLEPSZYCH. CIESZĘ SIĘ ŻE ROZDZIAŁ BYŁ TAKI DŁUGI I TAKI CIEKAWY. MAM NADZIEJE ŻE BĘDZIE TAK JUŻ ZAWSZE. POZDRAWIAM I WENYYY.
OdpowiedzUsuńNie oceniaj tak Jake, bo ja związku Chess i jego tak na tym nie zakończę. Tyle ci mogę wyznać.
UsuńSuper rozdział gratulacje:)
OdpowiedzUsuńBass
Rozdział jest... Po prostu brak mi słów, nie mogłam się doczekać! Trzymaj tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńvacuum.
OMG! to jest genialne ;D kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńPozdro ;P
Kasia1616
Superzasty rozdział :D
OdpowiedzUsuńPisz tak dalej :)