Nigdy
nie zapomnę tego co się wydarzyło. Nigdy nie skreślę tego życia, jak później się
okazało iluzją. Na zawsze będę jego częścią. W pewnym sensie tęsknię za nim,
lecz współczesne życie jest chociaż do połowy odrobinę normalne. Pomyślicie, że
jestem jakąś masochistką. Jak mogę tęsknić za tamtym życiem. Można tęsknić,
ponieważ nie zawsze było źle. Zdarzały się momenty dobre. Chociaż po grubszej
analizie było ich w liczbie zerowej. Dlatego sama siebie nie mogę zrozumieć.
Jak mogę tęsknić. Jedynym dla mnie wytłumaczeniem jest to, że boję się tego co
teraz w tym nowym, prawdziwym życiu się wydarzy. Pragnę z całego serca, żeby
było takie jak przez te ostanie dwadzieścia lat. Spokojne, uporządkowane i
radosne. Bez istot nadprzyrodzonych. Bez jakiś chorobliwych akcji, typu „
Trzeba nią zawładnąć i mieć pod kontrolą”.
Nigdy
mi nie zdarzyła się taka sytuacja, aż do teraz kiedy skończyłam te pieprzone
dwadzieścia lat. Kiedy muszę wyjechać do tego cholernego miasta. Kiedy włączyła
się moja prawdziwa natura. Kiedy musiałam się nauczyć magii. Kiedy musiałam zacząć
znowu żywić się krwią. Kiedy ponownie stałam się nieśmiertelną. Chociaż w głębi
duszy zawsze o tym wiedziałam, że jestem nią. To i tak żyłam nadzieją, wręcz
iluzją życia zwykłej ludzkiej istoty. Kiedy dowiedziałam się, iż jestem
przedstawicielką nowej rasy nadludzkich istot. Ta wiadomość wpłynęła na mnie
najgorzej, bowiem wiedziałam, że znowu stanę się obiektem chorobliwej rządzy
kontrolowania oraz wykorzystania przez jakiegoś maniaka władzy. I że będę
musiała się znowu bronić i uciekać. Jednak wiedziałam jedno, iż nie pozwolę na
ponowne skrzywdzenie mnie, ponieważ pamiętałam słowa pewnej kobiety, która dała
mi kolejną szansę.
– „… Ale co najważniejsze
odnajdziesz swoje przeznaczenie. Pamiętaj. To ty nazywasz siebie przeznaczeniem
i ty kierujesz swoim losem. Nie zmarnuj tej szansy…”.
Dlatego
też moją całą niepewność postaram się osłabić i zastąpić ją pewnego rodzaju
wartością, która brzmi: - Nazywam siebie przeznaczeniem. To ja będę teraz
stawiać argumenty. To ja będę wyciągać konsekwencję. To ja będę rządzić swoim
życiem. TO JA BĘDĘ PRAWDZIWĄ SOBĄ.
Z
takim właśnie postanowieniem zmierzałam w stronę wyjścia z lotniska w mieście mojego
nowego przeznaczenia. Przekroczyłam je. Otworzyły się przede mną drzwi do
Nowego Orleanu.
Tak więc ruszyłam dalej.
NAPISAŁAM TAKI MAŁY WSTĘP DO TRZECIEJ KSIĘGI. MAM NADZIEJĘ, ŻE SPODOBA WAM SIĘ. A ROZDZIAŁ 1 TEJ CZĘŚCI PRZEWIDUJĘ NA WEEKEND 8 - 9 LUTY. POZDRAWIAM
No no no :) Co ja pacze :* jest Prolog, elegancko. :D no i to tego nie byle jaki prolog. To arcydzieło :*
OdpowiedzUsuńCiesze się ze się nie poddalas i postanowiłas dalej pisać, bo jesteś w tym genialna :P
Trochę to tajemnicze, ale ja.uwielbiam taki dreszczyk emocji :b
Caluski i duzoooo weny
Lady
Jestem ciekawa co będzie w pierwszym rozdziale. Już nie mogę się doczekać, choć dopiero przed chwilą przeczytałam prolog. :D
OdpowiedzUsuńProlog jest megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn <3
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć :D
Czekam na rozdziały i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
Wcale nie jest! :'( Czy wy ludzie czytacie w ogóle książki? :'(
Usuń