niedziela, 15 marca 2015

3.4



Czułam po sobie, że posiadam ogromną moc. Jednak nie spodziewałam się, że aż taką. Kiedy siłą woli przycisnęłam tych wampirów do ceglanej ściany. Czułam się nie zwyciężona i władcza. Za wszelką cenę musiałam wiedzieć co się dzieje z moją rodziną. Ten mieszaniec mi w tym nie przeszkodzi. 

- Pytam się ponownie. Gdzie znajdę mojego stryja i kuzynkę? – jeszcze w tym momencie byłam spokojna. 

- Nic ci nie muszę mówić. – wysyczała królewska hybryda.

- Nie wiesz z kim zadarłaś zdziro! Niech ja tylko będę wolna do ciebie rozszarpie! – mój wzrok zwrócił się na syczącą w moją stronę wampirzycę, która wcześniej chciała ze mnie wyssać krew. Krew. Zaświtało mi. Przecież ja ostatni raz pożywiałam się na wampirze jakiś tydzień temu. Kiedy jeszcze byłam w Rumunii. Pewnego wieczora kiedy razem z mamą wracałyśmy do domu zostałyśmy zaatakowane przez jakiegoś obleśnego wampira. Wtedy pierwszy raz ujawniła się moja skryta moc. Tak samo postąpiłam jak z tymi pijawkami. Siłą woli zablokowałam napastnika, a potem … zabiłam go. Prawdę mówiąc denerwuje mnie ta blond włosa pijawka.

- Poczekaj chwilę na mnie. – zwróciłam się słodko do władcy Nowego Orleanu. Po czym podeszłam do, jak dobrze pamiętam, tej całej Demetrii. 

- Zdzira? – spojrzałam się na nią jak na razie spokojnie. 

- Tak! Jesteś zdzirą, która chowa się za magicznymi zdolnościami. Tak zachowują się tchórze! – wrzasnęła w moją stronę, aż poczułam jej oddech na swojej twarzy. 

- Demetria! Milcz… – upomniał ją brat hybrydy. Odniosłam wrażenie, że jako jedyny z nich najbardziej posiada cechy negocjatora. 

- Niech mówi i… - odblokowałam swoją siłę woli, aby mogła mieć wolne pole do popisu -… pokaż na co ciebie stać. – wampirzyca była zaskoczona, że uwolniłam ją. Stała z wymalowanym szokiem na twarzy, jednak szybko jej to minęło.

- Oczywiście, że ci pokarzę. – podeszła do mnie. Popatrzała na mnie z triumfem. Po czym zginęła mi z przed twarzy. 

- Bawić ci się za chciało. – wyszeptałam. Odeszłam parę kroków od przyciśniętych wampirów. Czułam, że ta wampirzyca coś kombinuję. Stanęłam na środku wnęki przy martwych ciałach ludzi, którzy zostali zabić przez tą zgraję wampirów. Podniosłam ku niebu oczy. W centrum granatowego sklepienia znajdowała się połyskująca kula światła. Pełnia księżyca była taka piękna. Nagle usłyszałam przesiąknięty pewnością głos:

- Popełniłaś błąd wypuszczając mnie. – odwróciłam się w stronę wampirzyca, która nie była sama. Byli z nią cztery wampirskie ścierwa, które szyderczo uśmiechały się do mnie. 

- Demetria. Jak zwykle jesteś przebiegła. – oświadczył jej pan. 

- Jakbyś mógł wątpić we mnie Klaus. Za chwilę uwolnię was. – uśmiechnęła się zalotnie w jego stronę. 

- Ohyda. Zaraz będę rzygać. – wypaliłam. 

- Pozwól, że ci w tym pomogę. Zabijając ciebie! – warknęła – Zabić ją! – rozkazała swoim gorylą. Wspaniale – pomyślałam.  



~~*~~


Cała piątka zaczęła okrążać obcą istotę. Jedno wiedziałem, że Demetria popełnia błąd. Odniosłem wrażenie, że tej dziewczynie o to chodzi. Stała bez ruchu. Głowę cały czas miała podniesioną ku niebu, jakby oczekiwała stamtąd odsieczy. Grupa wampirów wraz z Demetrią otoczyli ją z każdej strony. Natomiast ona nie robiła nic sobie z tego. 

- Ta dziewczyna jest zbyt pewna siebie. – zwróciłem się do Klausa. 

- Zaraz jej ta pewności zejdzie z twarzy. – odrzekł z pełną pewnością i cwaniactwem.

- Stanie się coś złego. – wyszeptałem. 

- Tak. Stanie się. Ona zginie. – spojrzał na mnie z wysiłkiem, ponieważ cały czas więziła nas moc obcej dziewczyny. 

- Żebyś się nie pomylił. – odrzekłem.

- Ja się nigdy nie mylę. – stanowczo odpowiedział. Po czym zwrócił się do blond wampirzycy – Zabij ją! 



~~*~~



Słyszałam słowa Niklausa. Tylko nie ja zginę, a cała ta piątka, która mnie otoczyła. Czułam każdego z osobna. Czułam ich krew w żyłach i bijące serca. Jedno przez drugie zagłuszało mój umysł. Głód zaczynał nade mną panować. W tym momencie wiedziałam, że jest to najlepsze rozwiązanie. Musiałam się poddać mojej zwierzęcej naturze. Naturze harpii, która krzyczała o pokarm. Krew. Czerwona wampirza ciecz. 

- Krew… - powtarzałam to sobie. Otworzyłam oczy. Tym samym wywołując ogromne wybicie się powietrza. 



~~*~~



Nagle zerwał się wiatr. Dziewczyna odwróciła się w stronę napastników. Jej źrenic przybrały szkarłatny odcień. Dolne i górne zęby oczne zaczęły wyrastać z dziąseł. Dłonie zaczęły zamieniać się w szpony. Jakaś dziwna aura objęła ciało dziewczyny. Kiedy warknęła rozpętało się piekło.

Każdemu otaczającemu ją wampira wyrwała serce z piersi, jednak najpierw zablokowała ich w taki sposób, że nie mogli się ruszyć, a potem zaczęła się na nich pożywiać. W tej sytuacji bardzo przypominała mi naszego ojca. Jedynego wampira, który jako jedyny w historii pożywiał się na swoich pobratymcach. Ze satysfakcją pozbawiła ich życia i krwi. Jednak na sam koniec pozostawiła przy życiu ulubienicę mojego brata, która wściekle warczała.

- Ty suko! Jesteś zwykłym tchórzem ukrywającym się za mocami wiedźmy! Miej na tyle odwagę, aby stanąć ze mną twarzą w twarz bez tych sztuczek! 

- Demetria! Nie drażnij jej. – upominałem ją.

- Nie wtrącaj się do tego. – warknęła w moją stronę – Wiem co robię. 

- Radzę ci, abyś posłuchała tego pierwotnego. – kiedy usłyszałem ten ciężki i przerażający chrypliwy kobiecy głos, aż pierwszy raz moim ciałem zawładnęły przenikliwe dreszcze. Ten głos należał do stojącej przed nami obcej kobiety, która nie była zwykła wiedźmą. Jedno wiedziałem na pewno była do mieszanka wiedźmy z wampirem, co już było niemożliwe, ponieważ czarownica nie może być jednocześnie wampirem, ani na odwrót. 

- A tobie nikt nie kazał się odzywać. – wampirzyca o blond włosach wściekle zwróciła się w stronę swojej przeciwniczki. 

- Jak sobie życzysz. – brunetka spojrzała się pogardliwie w stronę blondynki. Nagle Demetria mogła się ruszać. Najwidoczniej obca zdjęła z niej urok blokujący. 

- No widzę, że wjechałam na twoją dumę i ambicję. – zakpiła Demetria. 

- Nie sądzę… - nawet nie wiem kiedy brunetka znalazła się za plecami ulubienicy Klausa i ze satysfakcją wbiła szpon w jej klatkę piersiową, po czym odwróciła się ze swoją zdobyczą w naszą stronę, abyśmy mogli zobaczyć jej dzieło. Kiedy spojrzałem w jej oczy, aż mnie zamurowało. Jej szkarłatne źrenice były już błękitne, jak najczystsza woda. 

- Nie! - do moich uszów doszedł wrzask Niklausa. Kiedy spojrzałem się na klatkę piersiową Demetrii wtedy zrozumiałem. Obca brunetka wyrwała jej nadal bijące serce, a twarz i ciało blondynki zaczynało robić się martwe. 

- Wampirze ciało jest takie kruche. – skwitowała morderczyni Demetrii i bez żadnego trudu wyciągnęła rękę z ciała martwej wampirzyce, które od razu upadło na betonowy chodnik.

- Zapłacisz za to. Ze satysfakcją będę patrzeć jak zdychasz! – wykrzyczał obok przybity do ściany mój brat. Dziewczyna na te słowa bardzo szybko zareagowała. W bardziej szybkim tempie, niż jak na wampira, znalazła się przed Klausem. Następnie przechyliła kark w lewą stronę, dzięki czemu mogłem dokładniej zobaczyć jej błękitne oczy, w których aż wrzało gniewem. Jednak nagle zabrała w normalnej intonacji głos:

- Nie sądzę, a po za tym mamy nie skończoną rozmowę. Co wiesz o mojej kuzynce i stryju? – powtórzyła swoje wcześniejsze pytanie.    

- Nic ci nie powiem. – wysyczał Klaus. Już coś chciałem powiedzieć, jednak nie zdążyłem, bowiem obca hybryda z ogromnym impetem wgryzła się w szyję Klausa. Chciałem mu pomóc. Zacząłem się szarpać, jednak to nic nie pomagało. Nadal nie mogłem się ruszyć. W moich uszach słyszałem tylko przenikliwy wrzask rodzonego brata, co raz bardziej stawałem się agresywny. Czułem przypływający gniew. Jednak nagle brunetka oderwała się od Klausa i z triumfalnym uśmiechem spojrzała na nas.

- Już wszystko wiem. Pierwotni Mikaelsonowie. Pierwotny wampir, Elijah Mikaelson – spojrzała się w moją stronę – Rodziny opiekun, negocjator i najbardziej odpowiedzialny z rodzeństwa. – potem spojrzała się na cierpiącego Klausa, coś było z nim nie tak – A ty kochaniutki… Pierwotna hybryda, Niklaus Mikaelson, pół wampir, pół wilkołak. Rodziny morderca, zakompleksiony dupek, a jednocześnie cierpiący wewnątrz wrażliwy mężczyzna. Samozwańczy władca Nowego Orleanu. – kontynuowała oblizując swoje wargi z krwi Klausa – Jak dla mnie nic nie znaczący robak. 

- Bardzo dużo się dowiedziałaś o mnie i moim bracie, dlatego myślę, że z samej grzeczności nam się też przestawisz. – starałem się zachować spokój w głosie, chociaż wszystko we mnie buzowało z gniewu. Miałem ogromną ochotę wyrwać jej serce. 

- Elijah… - westchnęła - … jak zawsze rycerski. Nie kontroluj się i nie marz o tym, że kiedykolwiek wyrwiesz mi serce, bo to jest niemożliwe. Jestem doskonałą narodzoną przez naturę formą drapieżnika. Jestem nieśmiertelna w dokładnym tego słowa znaczeniu. – przybliżyła się teraz do mnie, a mnie zatkało. Skąd ona wiedziała co ja pomyślałem, przecież to jest niemożliwe, aby czytała mi w myślach.  Spojrzała się w moje oczy z pełną pewnością siebie.

- Czytam w myślach. - wyszeptała.

- A zatem olśnij mnie. – stanowczo i spokojem odrzekłem. Widziałem po niej, że się bije z odpowiedzią. 

- Więc… - jednak postanowiła powiedzieć - … jestem siedmiotysięczną hybrydą czterech gatunków. – zamurowało mnie – Stoi przed tobą wiedźma, wampir, wilkołak i harpia w jednej osobie. – kiedy to powiedziała w koło niej zaczął wirować wściekle wiatr, a jej źrenice wzmocniły swój błękitny kolor – Stoi przed tobą doskonała istota. – nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jedynie było mnie stać na taką wypowiedź:

- Niemożliwe…       


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Udało mi się coś skleić. Jednak to nie jest to co bym chciała, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodoba. 
Małymi kroczkami będę powracać na ten blog, bo chcę go skończyć. Mam nadzieję, że wy w tym mi pomożecie. ;) 
Ale ... zawsze musi być ;)... nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. W planach mam wstawić za miesiąc, czyli 15 kwietnia. Jednak mam nadzieję, że uda mi się coś napisać w święta, wtedy będę mieć więcej czasu. 
Także proszę Was o cierpliwości i pomoc w postać komentarzy. 
Dziękuję za to co już jest. Pozdrawiam :) 
    

3 komentarze:

  1. Super rozdział cieszę się że wróciłaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, super że wróciłaś. Ostatnio znalazłam twoje opowiadanie i przeczytałam wszystkie rozdziały jak dotąd i bardzo mi się spodobało mam nadzieję że dodasz szybko nexta. Poleciłam koleżankom twojego bloga i mam nadzieję że jeszcze będzie 4 seria właśnie z Mikaelsonami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział. Mam nadzieję że nie długo dodasz nexta.

    OdpowiedzUsuń