niedziela, 18 marca 2012

10. "Siarczyste zgrzyty".

Patrzyłam mojej przeciwniczce prosto w oczy, w których wyczytałam tylko nienawiści, gniew i żal do mojej osoby. Wilczyca cały czas na mnie warczała, do momentu przemienienia się w człowieka. Nagle Leah odezwała się do mnie z pełną pogardą w głosie:
- Nie wybaczę ci nigdy tego, co mi zrobiłaś. – nie miałam pojęcia o co jej chodziło.
- Leah możesz mi powiedzieć o co ci chodzi, bo nie rozumiem tego wszystkiego?
- Nie rozumiesz. To ci odświeżę pamięć. Kto mnie nakarmił własną krwią? – to o to miała cały czas żal do mnie.
- Siostra nie zapominaj, że Jazzlyn uśmierzyła ci ból i wyleczyła ciebie. – przypomniał jej brat.
- Seth ty się nie wtrącaj! – warknęła na niego – Ty nie rozumiesz, że ja przez ten jej wybryk straciłam do siebie szacunek. Czuję się taka brudna tym, że wypiłam wampirzą krew i na dodatek jeden z członków naszej sfory musiał się w nią wpoić. Nie może być gorzej.
- Słucham?! – spojrzałam od razu na Jacoba, ten również na mnie patrzył.
- Jazzlyn ja ci wszystko wyjaśnię. – chciał do mnie podejść, ale został powstrzymany przez Leah, która się szyderczo uśmiechała w moją stronę. Po czym odwróciła się do niego:
- Dlaczego ty znowu musiałeś zakochać się w pół wampirzycy? – zaczęła mu wytykać.
- Jak to znowu? – moje oczy zrobiły się okrągłe jak pomarańcze. Odwróciła się w moją stronę pełna jadu kobieta:
- Co biedactwo?! Jacob ci się nie pochwalił swoją byłą miłością, która jakieś 15 lat temu umarła. – wtedy olśniło mnie.
- Czy ty mówisz o córce Belli i Edwarda : Renesmee, pół wampirzycy, która zginęła przed moim narodzeniem z ręki tropiciela?
- Dokładnie tak, mówię o tej samej dziewczynie. – mój wzrok z pełnym niedowierzaniem spoczął teraz na Jacobie, który również patrzył na mnie z błagalnym spojrzeniem. Po czym Leah dodała:
- Biedna nie miałaś pojęcia o tym. Pewnie jeszcze nie wiesz o jednej rzeczy… - nagle ucichła , ponieważ skarcił ją Jacob.
- Ty się nie wtrącaj!!! – krzyknęłam w jego stronę. On prosił mnie:
- Proszę ciebie Jazzlyn, porozmawiajmy chwilę na osobności. Chciałbym ci to sam powiedzieć…  .
- Na osobności? Powiedz to przy wszystkich. To co masz do powiedzenia. Słucham ciebie. – przerwałam mu. Chwilę milczał: - Mów wreszcie! – wrzasnęłam. Miałam już bowiem wszystkiego dosyć. Moje emocje również poszły w górę. Zaczęły mi lecieć słone łzy.
- Nie ma odwagi ci powiedzieć, ale ja cie powiem. On zakochał się w tobie, ponieważ bardzo mu przypominasz jego pierwsze wpojenie. – powiedziała z szyderczym uśmiechem.
- Czy to prawda, że przypominam ci Renesmee? – zwróciłam się do niego z drżącym głosem.
- Jazzlyn to odczuwałem  na początku, a teraz… - przerwałam mu, nie mogłam znieść tych słów: - A teraz to się nie liczy. Nie obchodzi mnie to. – z pełnymi oczami łez chciałam pobiec w stronę domu, ale zostałam zatrzymana przez Leah. Załapała mnie za ramiona i zaczęła mną trząść:
- Ty głupia myślałaś, że ktoś się w tobie może naprawdę zakochać!
- Leah ja ją naprawdę kocham nie jako wspomnienie o Renesmee, ale kocham jej osobowości! – krzyknął do niej znajdujący się obok mnie Jacob, który natychmiast stanął pomiędzy mną a wilczycą.
- Nie bądź śmieszny. – było słychać w jej głosie cynizm.
- Śmieszny? Jedynie ty jesteś w tej chwili śmieszna. Co ty wiesz o miłości? Odpowiem za ciebie. Gówno wiesz. Nawet dostrzegł to Sam, który naszczęście wybrał Emily, a ty zostałaś sama. Teraz kiedy pojawiła się Jazzlyn i wreszcie moje serce się we mnie ruszyło, raptem ty to wszystko chcesz zniszczyć. Wiesz co ja widzę przed sobą?
- No co?! – mruknęła Leah.
- Stojącą przede mną zazdrosną, nienawidzącą, pełną żalu i gniewu kobietę, która po prostu nie wie co ma ze sobą począć. – spojrzałam na Leah za wielkich pleców Indianina, w jej oczach spostrzegłam smutek, żal i napływające łzy. Nic nie powiedziała tylko wycofała się z drewnianego ganka domu Sama i Emily. Kiedy chciała ominąć Setha i Juli. W tym momencie moja przyjaciółka złapała ją za ramię i chciała ją pocieszyć. Jednak wilczyca spojrzała na nią gniewnie: - Nie dotykaj mnie! I nic mi nie mów! Ty jesteś taka sama jak ta przeklęta pijawka! Nie wiem jak mój brat mógł się w tobie zakochać wilczą miłością.
- Leah !!! – ostro zareagował jej brat – Uważaj co mówisz, bo nie ręczę za siebie.
- No pięknie teraz mój własny brat staje przeciwko mnie. To wtedy dawaj. Czekam… - stanęła przed nim opierając swoje ręce na biodrach.
- Dosyć tego Leah! – wrzasnął stanowczym głosem Sam: - Natychmiast zakończ to swoje przedstawienie! – dziewczyna spojrzała na niego. Z tego co ja wiedziałam to żaden z członków watahy nie mógł przeciwstawić się alfie. To było surowo zabronione przez prawo wilkołaków. Takie prawo jedynie posiadał prawomocny następca z genem alfy, a taki posiadał tylko Jacob.
Siostra Setha spojrzała się na niego, przegryzła z oburzeniem swą wargę i bez słowa uciekła w gęstwinę lasu. Jej szczupła sylwetka zniknęła we mgle. Ja natomiast stałam i z moich oczów cały czas leciały łzy. Nie patrząc na nikogo odwróciłam się w stronę drzwi wejściowych do domu Emily i jej męża. Kiedy chciałam złapać za klamkę, poczułam na swym prawym ramieniu ciepłą i delikatną rękę, po czym usłyszałam głos: - Jazzlyn musimy pogadać. – odwróciłam się do mówiącej do mnie osoby, którą był Jacob.
- Nie mamy po czym gadać. Wszystko jest jasne. – mruknęłam i odepchnęłam go od siebie. Nie zwracając  uwagi na moją przyjaciółkę , która wypowiedziała cicho moje imię: - Jazzlyn… - wbiegłam do wewnątrz domu i z wampirzą szybkością znalazłam się w swoim pokoju. Tylko zdążyłam usłyszeć krótką wymianę zdań Jacoba i Rechelle:
- Jacob daj jej spokój. Niech odsapnie. – radziła mu siostra.
- Ale wiesz co ja do niej czuję. Ona musi mnie wysłuchać…
- Ja to rozumiem, ale ty zrozum ją. Ona ma już na dzisiaj  za dużo wrażeń. Daj jej trochę czasu. – wtedy nie usłyszałam jego wypowiedzi. Chyba musiał swą siostrę wysłuchać, bo nie przyszedł do mojego pokoju. I mam nadzieję, że nie przyjdzie i da mi  święty spokój. Mam go dosyć. Nie pozwolę zrobić z  siebie znowu idiotki. Siedziałam tak na moim łóżku i rozmyślałam. Przeanalizowałam wszystko i stwierdziłam, że czas wprowadzić konkretne zmiany. Mianowicie stara Jazzlyn, czyli uczuciowa, nieśmiała i zakochana po uszy w debilu, który nią się bawił, zamieni się w stanowczą i wredną dziewczynę, nie mającą litości dla chłopaka, który z niej szydził. Takie same zaistnieją zamiany w moim wyglądzie. Czas zacząć się malować. Nowa Jazzlyn powstanie z popiołów starej Jazzlyn.
- Nie dam się ponownie ośmieszyć! – ze złości walnęłam w stolik nocny, który się rozsypał w drobny mak. Przez co od razu w moim pokoju znalazła się Emily…   

**********************************************************************************

Taka krótka notka, bowiem ostatnio nie mam czasu na pisanie, ale mam nadzieję, że się cieszycie z tak krótkiej dalszej części historii Jazzlyn.
Za błędy SORRY :-)
Pozdrawiam 

2 komentarze:

  1. woooo wreszcie ! . notka jak zwykle świetna :D czekam na nastepną <3

    OdpowiedzUsuń
  2. tak nawiasem to zakochałam się w twoim blogu XD
    mam do cb prośbe , jakbyś mogła . to luknij czasami na mojego bloga . byłabym wdzięczna ;d
    http://my-history-about-renesmee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń