wtorek, 3 kwietnia 2012

16. "Nowy czas".


Obudziły mnie ciepłe promienie słonica. Otwierając leniwie oczy od razu przypomniałam sobie całą sytuację, jaka zaszła między mną a Jacobem. Byłam w siódmym niebie, prze szczęśliwa, nie mogłam o niczym innym myśleć jak o moim ukochanym. Do teraz czułam jego pocałunki, a nad zwyczaj byłam pod wrażeniem tego, że się opanował i nie doszło między nami do czegoś bliższego. Nie to co ja, że górę nad moim rozumem wziął instynkt wampirzycy, która chciała tego jednego. Za to mu jestem bardzo wdzięczna. Przypomniałam sobie również, że leżał ze mną dłuższą chwilę, ale potem film mi się urwał. Musiałam zasnąć. Chciałam tak w nieskończoność leżeć, ale nie było w ogóle o tym mowy, bo do mojego pokoju wparowała Juli.
- Hej przyjaciółko! – krzycząc wskoczyła na moje łóżko, podnosząc tym samym mnie do pozycji siedzącej.
- Cześć. – wymamrotałam, zwijając moje czarne włosy w koka.
- O kurczę, ktoś się tutaj nie wyspał. Co ty rozbiłaś w nocy?! –zapytała się z sarkazmem i zaczęła mnie szturchać w bok.
- A co ja miałam robić w nocy jak spać. – spojrzałam się na nią gniewnie. Ta natomiast zaczęła kręcić:
- No nie wiem. Może ktoś był u ciebie na noc.
- Może był… a w ogóle to nie twoja sprawa. – mówiąc, wstawałam z łóżka , po czym rzuciłam w nią małym „jasikiem”, który leżał nie opodal na drewnianym krześle.
- Aaa… widzę, że posłuchałaś mojej rady. – uśmiechnęła się łobuzersko.
- Juli nie przeginaj pały. A teraz wyjdzie, bo chcę się umyć i ubrać. – mówiłam do niej wypychając ją z mojego pokoju, lecz nim zamknęłam za nią drzwi powiedziałam: - Posłuchałam. – i puściłam jej oczko. Ta natomiast zaczęła się radośnie śmiać, po czym zeszła na dół. Tymczasem ja poszłam wziąć prysznic, potem się ubrałam w jasne jeansy rurki, ciemno brązową z długim rękawem bluzkę z napisem „Jestem szczęśliwa”, białe skarpetki i czarne adidasy. Potem usiadłam przy swojej toaletce, rozczesałam moje włosy pozostawiając je rozpuszczone, a następnie delikatnie się umalowałam, podkreślając tylko swoje oczy czarnym tuszem, kładąc delikatny brązowy puder i malując usta błyszczykiem. Następnie wyszłam z mojego pokoju.

***

- Jestem ciekawy jak daje sobie radę moja córka w La Push. Czy ten efekt wilkołactwa już u niej się zaczął?! – wypowiedział się mój mąż.
- Aro myślę, że zrobiłeś błąd wysyłając tam Jazzlyn. Wiesz doskonale, że ona nie poradzi sobie w świcie wilkołaków. Po za tym czy wziąłeś pod uwagę to, że ona kiedyś może dowiedzieć się o tej całej sprawie związanej z nią?
- Sulpicio w ogóle nie istnieje taka możliwość, żeby ona się o tym dowiedziała, bowiem wszyscy z jej drugiego gatunku zostali wybici, a z moich szeregów nikt mnie nie zdradzi.
- Ja myślę, że istnieje. – pierwszy raz w życiu powiedziałam swoje zdanie, ponieważ nie chciałam, żeby moja przybrana córka przechodziła to piekło przemiany. Jest ona zbyt krucha i delikatna na taki ciężar.
- Moja droga. – zaczął mój przenikliwy mąż – Jazzlyn nie dowie się o tym nigdy, a jakby się dowiedziała to znać ją nigdy nie podniesie ręki na ojca.
- Aro… - nie dał mi dokończyć.
- Sprawa zamknięta. – kiwnął ręką i już nic nie mogłam powiedzieć, bowiem zostałam wyprowadzona siłą z sali tronowej do swojej komnaty. Musiałam ostrzec Jazzlyn przed jej 16 –tymi urodzinami, ponieważ w tym czasie miała się przemienić w hybrydę. Jednym pomysłem jaki mi przyszedł do głowy było napisanie do niej listu. Tylko jeden problem się pojawił nie znałam adresu do Black – ów w La Push, ale pomyślałam , że wyślę go do Cullenów, a oni przekażą jej go. Tak to będzie dobry pomysł. Dam mój list mojej wiernej służącej, która go przemyć i wyśle. Robię to ze względu na Jazzlyn jest ona dla mnie jak córka, chociaż tego jej nigdy nie okazywałam. Po kilku latach dopiero zrozumiałam, że to nie jest jej wina, że Aro ją spłodził z Elaną, a przez co mnie zdradził. Ona również jest jego ofiarą i narzędziem, tak samo jak ja. To jest najgorsze, że własny jej ojciec zamiast ją kochać i dawać jej co najlepsze, chce z niej zrobić doskonała maszynę do zabijania. Biedni Cullenowie są w niebezpieczeństwie. Mój mąż wszystko dobrze sobie obmyślał, najpierw przemiana Jazzlyn, potem ona ich zabije, a on upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu.  Nie mogę do tego dopuścić. Muszę ją ostrzec.

***
Kiedy weszłam do małego, przytulnego salonu Emily nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Jared był zajęty z Quiliem siłowali się na ręce, natomiast ich partnerki dopingowały swemu ukochanemu, nawzajem się przekrzykując. Paul i Rechelle byli zajęci sobą, co bardzo mnie zdziwiło, że są tacy odważni i przy wszystkich się mizdrzą do siebie. Obok nich siedział Embry pochłaniający książkę dotyczącą motoryzacji. Normalka u facetów. Potem spojrzałam na fioletowy fotel, który stał w rogu pokoju. Na nim natomiast siedział Seth, a na jego kolanach Juli. Pięknie wyglądali kiedy się tak wygłupiali. Uśmiechnęłam się pod nosem z jej szczęścia. Nagle usłyszałam śmiechem Emily z kuchni, potem głos Sama. Ten jak zwykle rozśmieszał swoją żonę. Brakowało mi tylko jednego członka sfory, a mianowicie Jacoba. Byłam ciekawa gdzie on się podziewa. Długo nie musiałam czekać. Nagle poczułam na swojej tali ciepły i delikatny dotyk, a w moim nosie zawitał najprzyjemniejszy dla niego zapach. Z uśmiechem na twarzy odwróciłam się w jego stronę i tym samym jego usta spoczęły na moich. Kiedy się odsunął była w szoku i zarazem oblałam się cała rumieńcami. Ten się tylko łobuzersko uśmiechnął.
- Cześć moje słońce. – zbliżył się do mojego ucha i szepnął mi te słowa. Co jeszcze bardziej się zrobiłam czerwona, sprawiając tym samym, że wszyscy się zaczęli śmiać.
- Jazzlyn co się stało z twoją twarzą? Czyżbyś pobrudziła się czerwonym atramentem? – zażartował ze mnie Seth. Jak zwykle musiał powiedzieć swoje trzy grosze. Chciałam coś powiedzieć mu, ale ubiegł mnie Jacob:
- Stary lepiej będzie jak zajmiesz się sobą. – powiedział gniewnie. Musiałam go uspokoić więc poprosiłam go: - Jacob czy byś poszedł ze mną na polowanie, bo muszę zaspokoić swoje wampirze pragnienie. – ten spojrzał na mnie z troską i kiwnął głową. Złapał mnie za rękę i otworzył drzwi, krzycząc do Emily:
- Wychodzimy! Nie rób nam śniadania! – po czym otworzył drzwi na zewnątrz.

3 komentarze:

  1. bardzo zaciekwaiła mnie sprawa z Supicją .ogólnie super, pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe, już nie mogę doczekać się co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!! :D <3
    A czy teraz w tym lesie Jazz zmieni się w wilka? :o

    OdpowiedzUsuń