Ta cała
sytuacja z Jacobem bardzo wpłynęła na mój dzisiejsze samopoczucie. Właśnie szłam razem z Juli przez szkolny korytarz do klasy, gdzie miała się odbyć pierwsza lekcja. Po dotarciu na miejsce stwierdziłam, że każda
osoba w klasie dziwnie się na
mnie patrzy. Na Julian tak nie bardzo, lecz ja byłam u każdego w
głowie. Co bardzo mnie frustrowało i irytowało. Nagle moja przyjaciółka złapała mnie za rękę i
szepnęła do mnie:
- Chess spokojnie. Wiem , że wszyscy o tobie myślą, ale nie daj po sobie poznać , że ci się to nie podoba. Tak w ogóle co chwilę na ciebie patrzy ten brunet pod oknem. I
coś iskrzy…- dałam jej kuksańca w bok. Po czym spojrzałam w stronę chłopaka.
Nie powiem był boski
i coś mnie do niego przyciągało. Jedno wiem był zwykłym śmiertelnikiem. Nie należał do żadnego
nadzwyczajnego gatunku. Z jednej strony mnie to cieszy , ale z drugiej nie. Miałam cichą nadzieję, że poznam jakiś fajnych „dziwaków”. Od ponad pół roku tylko spotykam się z Cullenami lub moją rodziną. Długim łukiem omijam niektórych wilkołaków, czyli Jacoba, jego panią – Gaby, Setha, Jareda, Quilego , Embrego i
Leah. Z jednymi co się trzymam
do teraz jest Emili, Sam i Rob, z którym mam bardzo dobry kontakt. Jak również czasami odwiedzam starego Black, bowiem ostatnio
pod upadł na zdrowiu. Z nim bynajmniej mogę jeszcze pogadać normalnie. Spotykam się z nim w jego domu. Tak tam gdzie mieszka również Jake, ale przychodzę do jego ojca jak go nie ma w domu. Dlatego
więcej się cieszę , że poznam jakiegoś śmiertelnika. Może się okaże fajnym kumplem.
Ale najpierw musiałam wraz z Juli podejść do naszego nauczyciela od historii. Tak moją pierwszą lekcją okazała się historia. Mój ulubiony przedmiot. Mam do historii głowę i nie będę mieć z nią żadnych problemów.
- Dzień dobry panie profesorze. – zaczęła Julian – Nazywam się Julian Vankuver, a to moja siostra Chelsea.
Chciałam Pana prosić o podpis na karcie zajęć, żeby potwierdzić nasza obecność i rozpoczęcie tu
zajęć. – nauczyciel spojrzała się na nią, a
potem i na mnie. Nic nie mówiąc
podpisał nasze karty i kazała nam usiąść.
Jeszcze wam zapomniałam powiedzieć, żeby
ominąć pewne problemy dotyczące zapisania się Juli do szkoły. Wiadomo, że do
zapisania się do
szkoły są potrzebne zgody rodziców, przecież nie jesteśmy według
prawa jeszcze dorosłe. A
rodzice Julian zostali zamordowań przez mojego ojca, dlatego moja mama postanowiła , że zaadoptuje moja przyjaciółkę. I z
tych względów bez
problemowo mogła się ona zapisać.
Po podpisaniu przez nauczyciela miałyśmy poważny
problem, bowiem owszem były dwa
wolne miejsca, ale nie w jednej ławce. Co bardzo chciałyśmy usiąść razem. Tylko w oddzielnych ławkach. Jedno miejsce było wolne przy rudej dziewczynie w okularach,
a drugie właśnie przy tym chłopaku. Nim się spostrzegłam to
moja przyjaciółka już siedziała przy rudej, a mi pozostało miejsce koło
bruneta. Spojrzałam się na nią błagalnie,
ale ona tylko się łobuzersko uśmiechnęła. Nie
miałam wyjścia musiałam przy
nim usiąść. Położyłam swój
podręcznik na ławce, odsunęłam
krzesło i usiadłam. Cały czas
czułam jego spojrzenie na mnie. Nie mogłam się powstrzymać i
spojrzałam się na niego. Jego oczy były koloru czekolady. Miały coś w
sobie hipnotycznego. Nagle odezwał się do
mnie:
- Cześć jestem Daniel. – jego głos był również pociągający.
- Cześć Chelsea, ale mów na mnie Chess. Tak jak wszyscy. –
odpowiedziałam. On się uśmiechnął, ale
zaraz wrócił do
lekcji. Bowiem nasz nauczyciel zwrócił nam uwagę.
Historia trwała jak
zwykle dla mnie ciekawie. Już
pierwszego dnia dostałam
wysoka ocenę za
wiedzę. I tak połowa zajęć minęła mi szybko. Kiedy dotarliśmy już do czasu przerwy obiadowej. Czas było zajść do stołówki.
Gdzie cała młodzież
szkolna gromadziła się, aby w spokoju zjeść posiłek. Kiedy tam już weszłam wraz z Juli moim oczom ukazało się wielkie pomieszczenie, gdzie stało mnóstwo stolików i krzeseł, i cały tłum młodych ludzi. Czułam się w tym zgromadzeniu tak obco, ponieważ wszystkich wzrok od razu spadł na mnie. Nie patrząc na nikogo wyszłam przez najbliższe drzwi na dwór. Była piękna i słoneczna
pogoda co mało było spotykane w Forks. Usiadłam sobie na jakimś pobliskim murku, po chwili do mnie dołączyła Juli, która przyprowadziła ze sobą rudowłosą z historii.
- Chess poznaj to Fiona Uley. – spojrzałam na nią. To jej nazwisko…
- Cześć Chelsea Vankuver. Jestem siostrą Juli. Uley? Czy ty nie jesteś z rodziny Sama Uleya? – zapytałam się jej prosto z mostu. Ona spojrzała na mnie i się uśmiechnęła:
- Jestem jego kuzynką. – zatkało mnie – Ale nie jestem tym kim jest mój kuzyn. Jestem
normalna. – powiem że z
tego względu nie
było mi przykro. Cieszyłam się , że poznałam kogoś nowego z rodziny wilkołaków.
- Ok. To w takim razie wiesz, że ja nie jestem zwykła dziewczyną? – odrzekłam
- Spokojnie wiem. Chłopaki mi o tym powiedzieli.
- Jacy chłopacy? – zapytała się jej
Juli.
- No sfora. Oni tutaj powinni za chwilę przyjść. Wiesz chodzi do tej szkoły Rob. On nie dawno przeszedł przemianę i
dlatego chłopcy
przywożą go, odbierają ze szkoły i przychodzą na przerwę
obiadową, żeby mieć go pod
kontrolą. Jako nowo przemieniony ma trudność w panowaniu nad emocjami i w razie
„w” część sfory musi go pilnować. No i chodzi Gaby – kiedy wypowiedziała jej imię, aż zacisnęłam pieści – Jest ona dziewczyną Jacoba. Są oni tak w sobie zakochani, że nie mogą się rozstać. – teraz to mnie dopiero wzięła furia. Juli zobaczyła co się ze mną dzieje i szybko zmieniła temat:
- Dobrze wiedzieć. Ale powiedz nam kim jest ten przystojniak, który chodzi z
nami na większość zajęć. No ten brunet. – pokazała rękami po swoje głowie.
- A chodzi ci o Daniela Smith. To
najprzystojniejszy chłopak w
szkole. Według
mnie. John Black nie ma z nim co konkurować. – zakomunikowała Fiona. To nazwisko…?
Zaraz mi coś zaświtało:
- Fiona a to nie jest czasami kuzyn Jacoba Black?
– z trudnością wypowiedziałam jego imię i
nazwisko.
- Tak. Chodzi on do trzeciej klasy, ale nie jest
wilkołakiem. Nie oddziedziczył tego genu. – i bardzo dobrze powiedziałam sobie w myślach. I miała świetny pomysł, żeby zemścić się na tym
przeklętym wilku. Julian zauważyła mój cyniczny uśmiech i chciała cos powiedzieć, ale ubiegła ją Fiona:
- Ooo wilkach mowa! – wskazała palcem na idącą grupę osób, którzy właśnie
szli w naszym kierunku. Spostrzegłam , że to właśnie część sfory.
Był tam Embry, Jared, Seth, Rob i oni … oraz
ktoś nowy. Domyśliłam się , że to John Black. Nawet był całkiem , całkiem. Zeszłam z murku i chciałam już iść w ich kierunku. Kiedy to zostałam zatrzymana przez Julian:
- Chess co ty chcesz zrobić? – wymamrotała pod nosem.
- Patrz i się ucz… - skrzywiła się, po
czym mnie puściła i poszła za mną wraz z
Fioną. Kiedy byliśmy już tam
bliżej. Do przodu wypaliła rudowłosa:
- Hej wam. Zobaczcie kogo przyprowadziłam. – spojrzeli się w naszą stronę. Kiedy
Seth zobaczył Juli
zamarł. Jego oczy zaczęły się śmiać, a
usta wykrzywiły się w uradowany grymas. Feee. Co za DUPEK!
Jednak wyraz twarzy Jacoba był
lepszy. Musiałam zacząć grać i podeszłam do mojego punktu celowego… John Black. Podeszłam do niego. On również był pod wrażeniem
mojej osoby i tym bardziej dobrze. Bowiem mam lepszy start w zemście. Podałam mu rękę i przywitałam się z uśmiechem:
- Cześć. My się nie znamy.
Nazywam się Chelsea
Vankuver, a to moja siostra Julian. – wskazałam palcem na Juli. Chłopaka zatkało, ale
zdołał coś
powiedzieć:
- Miło mi ciebie poznać. Ciebie też. – uściskał dłoni
blondynki.
- To ty jesteś tym chodzącym
ideałem w tej szkole? – zapytałam się go.
- Nie powiedział bym. Nie czuje się nim. – kłamał jak złud. Reszta grupy się przyglądała naszej rozmowie. Wyczuwałam od pewnej osoby jakieś wielkie poczucie zazdrości. Ha! Cel osiągnięty. Trzeba dalej grać.
- Nie bądź taki
skromny. Nic ci nie brakuje. Wszystko jest na miejscu. – potrzęsłam powiekami. Chłopak się zarumienił. Chyba nawet usłyszałam ciche warknięcie, ale nie przejmowała się tym. Ciągnęłam dalej:
- Może byś poszedł ze mną na dzisiejszą imprezę do nie
jakiej Natalie?
Zatkało go, ale powiedział coś:
- Z miłą chęcią.
- To o 7 wieczorem przyjedz po mnie. To mój
adres. – poddałam mu
kartkę z moim namiarem. Po czym puściłam mu oczko i poszłam dalej. Nie wiem co mną kierowało, ale
musiałam spojrzeć na Jake. Widać było , że kipi ze złości. Właśnie o to chodziło.
Kiedy weszłam do szkoły.
Zostałam zatrzymana przez Julian, która nie
wiedziała co się ze mną
dzieje:
- Chess czy ty całkiem oszalałaś?
- Tak. Oszalałam z zazdrości i chęci zemsty! – powiedziałam to takim tonem, ze dziewczyna się aż odsunęła ode
mnie. Nagle na dworze zaczął wiać potężny wiatr i padać deszcz. Moja przyjaciółka dokładnie
wiedziała , że to moja sprawka. Nim się obejrzała to ja
już byłam przy drzwiach i powiedziałam do niej:
- Muszę wyjść. – i pobiegłam w stronę najbliższego
lasu. Musiałam
uciec wiedziałam, że jak zostanę w szkole źle to
się skończy. Czułam, że się przemieniam. Po paru sekundach już biegłam na czterech białych łapach.
Zmierzałam w nieznane mi tereny. Kiedy już stanęłam przemieniłam się z powrotem w człowieka. Zauważyłam, że nie mam nic na sobie. Skupiłam się chwilę i już miałam na sobie poprzednie ubrania. Miałam taki dar, że mogę przybrać dobrowolny ubiór. Nagle poczułam, że nie jestem sama. Poznałam ten zapach.
-Wyłaź Jake! –
nagle za drzewa wyłoniła mi się tak dobrze znana postać. Kiedy wyszedł z cienia drzew. Zobaczyłam go. Był ubrany
tylko w brązowe
szorty z nagim torsem. Coś mi się przypomniało. Nie mogłam
oderwać do niego wzroku. Cały czas to moje cholerne serce coś do niego czułe. On chyba to zauważył, bo się szelmowsko uśmiechnął. Po
czym odezwał się:
- Chess wiesz, że złość piękności szkodzi. – znowu zaczynał mnie drażnić.
- Mnie już więcej nie
zaszkodzi. – odszczekałam.
- To ja wiem, że ci już nie
zaszkodzi. Bo jesteś zbyt
piękna kiedy się złościsz.
- Jake skończ te twoje zagrywki. Przez 2 miesiące dałeś mi
spokój. Teraz ci się znowu przypomniało ci o mnie. Lepiej wracaj do swojej dziuń. – po tych słowach chciałam ominąć go i odejść, ale on złapał mnie w tali i przyciągnął do
siebie. Znowu poczułam jego
dotyk, ciepło i
zobaczyłam te jego oczy. Myślałam, że zaraz
odpłynę. Nagle zauważyłam, że on coraz bardziej przybliża się do mnie i mówi:
- Chess ty doskonalsze wiesz co ja czuje do
ciebie, a ja wiem co ty do mnie. Twoje ciało ciebie zdradza. – cholera. Jednak wyczuł - I
nie wiem po co umówiłaś się z tym padalcem Johnem, ale jedno jestem pewien ty należysz do mnie, a nie do kogo innego. – po czym
nie wiem kiedy i jak zaczął mnie
całować. A ja !!! Nic nie zrobiłam. Oddałam się temu pocałunkowi. Jaka głupia ze mnie
szczeniara, ale wzięłam się w garść i uwolniłam się z jego uścisku. Po czym dałam mu plaskacza w twarz.
- Nie waż się tego
powtórzyć, bo gorzko pożałujesz. – po czym odeszłam. Kiedy przeszłam kilka metrów już nie wyczuwałam
obecności Jake.
***(Jacob)
Siedziałam na pochylonym drzewie i masowałem się po obolałym
policzku. Wiedziałem
jedno na pewno, że
Chelsea Jazzlyn Vankuver – Volturi cały czas mnie kocha. Czułem to podczas pocałunku. A ten policzek to tylko jej słodka gra. Co bardziej mnie jarało, aby ją odzyskać. Pożądałem jej, a zarazem chciałem jej bronić. Wpojenie do niej nie minęło, lecz bardziej przybrało na sile. Kiedy zobaczyłem ją po 2
miesiącach nie widzenia jej. Bardzo się zmieniła. Zrobiła się bardziej ponętna, drapieżna i
kobieca. Jak również jej
charakter zmienił się. Już nie jest zagubioną szarą myszką w wielkim świcie, jak ona to mówi „dziwaków”. Tylko wiedzącą nastolatką co
chce od życia. Związałem się z powrotem z Gaby, bowiem miałem nadzieję, że
zapomnę o niej, ale to uczucie okazało się silniejsze. Kocham Chess. Jest sensem mojego życia i nie oddam jej mojemu zaplutemu
kuzynowi. Też pójdę na tą imprezę i będę o nią walczyć. Nie poddam się. Będę walczyć o nasze uczucie.
***( Chess)
On mnie doprowadza do szału. Nie wiem jak długo wytrzymam jego gierkę. Kiedyś mu się poddam.
I dojdzie do tego co tak bardzo pragnę. Przy Jacob nie mogę opanować zmysłu. Jest zbyt dla mnie pociągający. Chce być z nim,
ale nie wybaczę mu
tego nigdy co mi zrobił. Dlatego
się zemszczę.
dalej , dalej , dalej ! <3 .
OdpowiedzUsuńJESZCZE *.* <3
OdpowiedzUsuńojej , masz cudowny styl ;D Boskoo;*
OdpowiedzUsuńJeszcz3 *,* !!
OdpowiedzUsuń