poniedziałek, 18 czerwca 2012

4. "Żmija"


Znowu poddałam się jego urokowi. Nie powinnam go kochać, powinnam go znienawidzić, ale to jest takie trudne. Prawda jest taka, że go kocham z całego serca.  Serce nie sługa. Kocha go, lecz mój rozum odradza tej miłości, wręcz jej nie dopuszcza do swojej świadomości. I znać mnie. Ja się będę trzymać mojej świadomości. Decyzja jest prosta. Ja nigdy mu nie wybaczę i nie wrócę do niego. Taka sytuacja wydarzyła się po raz ostatni. Będę twarda i nieugięta.
Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Rosalie, z którą bardzo dobrze ostatnio się komunikuje. Jest dla mnie jak siostra, tak samo jak Alice, czy Bella.
- Chess co ten kundel chciał od ciebie?
- Nie chcę o tym gadać.
- Ale…
- Proszę cię Rosa! – powiedziałam stanowczym, choć błagalnym głosem.
- Ok. Nie będę już pytać.
- Dziękuję.
- Chess to powiedz z jakiej okazji wzywałaś mnie na zakupy? – nagle odezwała się Alice.
- Bo dzisiaj jest impreza u dziewczyny mojego brata Nicolasa. I chciałam wypaść świetnie. Po za tym jestem tam z kimś umówiona.
- Co?! Randka?! To nie możesz świetnie wyglądać… - wypaliła.
- A jak? – zapytałam się z ciut niepewnością. Znać Alice ona zawsze coś wymyśli szalonego.
- Bosko kochana, bosko. – wykrzywiłam usta w dziwny sposób, aż Emm parsknął śmiechem, kiedy mnie zobaczył w lusterku. Natomiast Alice ciągnęła dalej swój monolog, gdy zobaczyła moja minę: - Nie martw się. Jestem specjalistką w wybieraniu kreacji na pierwszą randkę.
- Ale ja nie idę na randkę. Tylko na spotkanie towarzyskie. – poprawiłam ją.
- To jedno i to samo. – odpowiedziała.
- Alice!
- Toć spokojnie. Niech ci będzie. – mówiła, wymachując rękami. Nagle Emmett wybuch śmiechem.
- A ty z czego rechoczesz? – wypaliłam do niego.
- Z ciebie.
- Tak śmiesznie wyglądam?
- Nie chodzi o twój wygląd, tylko o twoje postępowanie. – nagle spoważniał. Co bardzo mnie zdziwiło, jak i dziewczyny.
- Możesz jaśniej mówić?
- Chess o to chodzi, że widać gołym okiem , że kochasz nadal tego kundla. Tylko się z tym ukrywasz. A on doskonale o tym wie. I tak długo będzie ciebie męczyć, aż mu ulegniesz. Ja może zachowuje się czasami – zaakcentował – jak GŁUPEK! Ale wiem to i owo o życiu. Moim zdaniem powinnaś do niego wrócić. Pasujecie do siebie. Chociaż już mi go żal, nie chciałbym mieć takiej dziewczyny jak ty. Zawsze chodząca naburmuszona i wściekła na świat. Lecz z drugiej strony rozumiem twój charakter. Też tak miałem jak byłem na głodzie seksualnym. Kiedy to Rosa… - nagle urwał, kiedy to dostał strzała w czaszkę od swojej ukochanej.
- Emmett! – powiedziała stanowczo – Skończ ten twój chory monolog.     
 Tymczasem ja i Alice byłyśmy w totalnym szoku.
- Emm ty jednak używasz jakąś część mózgu. – odrzekł chochlik.
- Używa… – odezwała się Rosa z sarkazmem – tej chorej umysłowo.
- Kochanie. Ja nie chciałem ciebie urazić. – przepraszał ją Emm.
- Mam gdzieś te twoje przeprosiny. Czy ja wszystkim mówię o twoich negatywnych stronach podczas seksu, o których tylko ja wiem i ty…
- Nie. – powiedział potulny jak baranek.
- A jakie są te negatywy? – zapytała się Alice swojej siostry. Ta spojrzała na nią , potem na błagającego Emmett -a: - Zemsta jest słodka. – wypowiedziała te słowa tak, aby Emm je mógł wyczytać z ruchu jej ust.
- Rosa nie mów…. Proszę… - prawie , że krzyczał.
- Emm… podczas naszego seksu… - przestała mówić, kiedy spojrzała na swojego ukochanego: - … a nie ważne. Nie będę taka sama jak ty. – wskazała palcem na kierującego Emmetta. Ten wypowiedział jedno magiczne słowo: - Dziękuje. Kochanie jesteś wielka. – po czym ją pocałował w policzek. Patrzyłam tak na nich. W jednej chwili przypomniały mi się wszystkie sceny z Jacobem. Kiedy mnie całował w policzek lub namiętnie oraz gdy przytulił. Czułam , że w koncie mojego oka , zakręciła się pojedyncza łezka. Alice to zauważyła i starała się mnie rozweselić:
- Chess jak zajedziemy pod galerie. To wiec, że musisz się poddać całkowicie mojej woli. Taki jest mój warunek. – zachichotała. Co sprawiło, że się lekko uśmiechnęłam.
- Przecież to jasne. Nie mam wyboru. – powiedziałam to w troszkę lepszym humorze.
- No moje panie. Dojechaliśmy na miejsce moich cierpień. – zakomunikował mąż Rosa, podczas parkowania auta.
- Emm nie narzekaj. – odrzekła Alice.
- Rosa ci to dogłębnie wynagrodzi. – powrócił mi mega humor. Sprawiając tym samym wielki rechot Emmetta i mordercze spojrzenie Rosa w moją stronę:
- Chess nie grab sobie! – zagroziła mi moja blond przyjaciółka.
- Spokojnie. Już się zamykam. – odpowiedziałam.
- No dobra. To ruszajmy na zakupy! – zapiszczała Alice. Nie miałam wyboru musiałam się uzbroić w cierpliwość, bo czekała mnie potężna batalia zakupowa. Ona mi nie przepuści bez przymierzania wybranej przez niej rzeczy. Jestem skazana na jej łaskę, ale wątpię, żebym ją dostała. Czeka mnie po prostu rewia mody, której tak nienawidzę.
Weszliśmy do galerii, miejsca mych męczarni z Alice. Nie wiem kiedy i jak. Po kliku sekundach znalazłam się wraz z Alice w jakimś butiku z elegancką garderobą. Wampirzyca kiedy wbiegła pomiędzy wieszaki z połyskującymi sukienkami, to tylko było widać za nią kurz. Nagle wyszła z tego buszu ubraniowego z kilkoma różnorakimi sukienkami.
- Zapraszam Chess do przymierzalni. – powiedziała stanowczym głosem i wskazała palcem w stronę przymierzalni. Nie chciałam tam iść, ale kiedy spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Nie miałam wyjścia. Musiałam tam wejść. Do miejsca mojej męki modowej. Przyznam się szczerze Alice miała wielki autorytet, że nawet ja pierwotna dwóch najpotężniejszych gatunków bałam się jej sprzeciwić. To po pierwsze, a po drugie traktowałam tą wampirzycę jak starszą siostrę, którą trzeba słuchać.
Dlatego weszłam do tej cholernej przymierzalni. Po czym stanęłam jak wryta, bowiem rozmiary tego pomieszczenia były imponujące. Domyślałam się, że nie jest ono przeznaczone dla zwykłych klientów, tylko dla vipów. Jak to raczyła powiedzieć plastikowo – różowa laska mojego brata „Snopa”.
Natomiast Alice miała u mnie przechlapane na całej linii. Za to, że za chwilę miałam robić za modelkę i urządzić małą rewię mody. Nienawidziłam być w centrum uwagi. Chociaż według Damona robiłam to nieświadomie, ponieważ zawsze byłam w centrum uwagi. Z tym stwierdzeniem i tak się nie zgadzam.
Nagle stanęłam przed ogromny lustrem i zaczęłam się sobie przyglądać. Moim zdaniem wyglądałam na normalną oraz zwykłą nastolatkę. To nic, że moja rodzina posiada dość pokaźny majątek. Dla mnie najważniejsze jest wnętrze człowieka. Nie oceniam ludzi po wyglądzie… No dobra. Z tym się możecie nie zgodzić, bo nie akceptuje Natalie. Ale powiedzcie sami czy ona nie jest pustą lalką. Wiem … nie znam jej dobrze, lecz ten duszący, bijący od niej róż normalnego człowieka może zablokować, a co dopiero hybrydę. Jestem w rozpaczy, bo będę musiała ją tolerować w swoim domu i jeszcze w szkole. Chociaż z drugiej strony zastanawiam się nad tym, aby bardziej poznać ją. Może ten krok okaże się całkiem dobrym ruchem i Natalie będzie wspaniałą kumpelą. Jednak muszę się nad tym zastanowić, ale teraz trzeba się zmierzyć z chwilą teraźniejszą.
Odwróciłam swój wzrok w stronę ogromnego wieszaka, na którym Alice miała już powieszone wszystkie przez nią wybrane sukienki. Z wielkim wydechem ściągnęłam z siebie swoje ubrania, po czym zdjęłam z wieszaka różową sukienkę i założyłam ją na siebie. Ten kolor od razu mi kogoś przypomniał, a po za tym nienawidziłam tego odcienia. Ale co musiałam wyjść z tej przymierzalni i pokazać się osobom towarzyszącym mi na zakupach. Zwłaszcza jednej – Alice, która wraz z siostrą i bratem czekali na mnie w specjalnym pokoju. Jak się domyślam też dla VIPÓW!
Jednak dla pewności wychyliłam z zasłony swoją głowę i spojrzałam, aby obadać jak wygląda sytuacja. Kiedy to uczyniłam od razu zostałam wyciągnięta przez Emmetta na środek pomieszczenia.
- Ej co ty robisz?! – warknęłam na niego.
- Robię to co kazała mi Alice. – wskazał palcem na swoją siostrę, która przyglądała mi się uważnie. Po czym odrzekła:
- Ta sukienka nie pasuje ci. Prawda Rosa.
- Owszem. Wygląda w niej jak lalka Barbie. – zachichotała wampirzyca.
- Dzięki ci bardzo. – powiedziała w jej stronę z sarkazmem.
- Oj. Chess są to żarty.
- Ja nie mam na nie ochoty. – założyłam ręce na krzyż.
- Możesz przestać zachowywać się jak rozkapryszona dziewczynka.. – nagle poczułam lekkie szturchniecie Emm –a. Spojrzałam się na niego gniewnie, po czym do akcji wkroczyła Alice:
- Ok. Spokojnie Chess. Przebierz się w inną i ponownie wyjdź. – powiedziała stanowczo.
- Alice a mogę ubrać tą sukienkę, która mi się najbardziej podoba. Potem ty ocenisz. – spojrzałam na nią błagalnie. Mam już dosyć tego mini pokazu. Chciałam jechać jak najszybciej do domu. Czekało mnie jeszcze odrabianie lekcji z Juli, a później impreza.
Popatrzyła na mnie miłosiernie i pokiwała głową, że się zgadza. Szybkim ruchem jak u człowieka wprawiałam do przymierzalni i zaczęłam przebierać w tych sukienkach. Moje oczy spoczęły od razu na czarnej, lateksowej , obcisłej, bez ramiączek, z wielkim białym pasem na tali, mini sukience. Ściągnęłam ja i założyłam. Leżała na mnie jak ulał. I co najważniejsze podobała mi się. Z wielkim uśmiechem wyszłam przed Alice, Rosa i Emmetta, którego wyraz twarzy zmienił się diametralnie, wypowiadając jedno ciche słowo:
- Uuulllaaa… - powodując tym samym, że się zaczerwieniłam. Natomiast wampirzycą pojawił się na twarzach łobuzerski, a zarazem dumny uśmiech. Nagle odezwał się mały chochlik:
- Jednak masz wyczucie gustu. W tej sukience wyglądasz bosko. I polecam ci ją.
- Ja też tak uważam. Wyglądasz w niej olśniewająco. – dodała Rosa – Jak Emmettowi się podobasz to jest dobrze. – spojrzałyśmy na niego. Cały czas mi się przyglądał, po czym zabrał głos: - Rosa ma rację. Świetnie ci w niej!
- Dzięki. – powiedziałam z ulgą na duchu, że jedno mam z głowy.
Moi przyjaciele wyszli z pokoju pokazu, po czym poczekali na mnie przy kasie. Kiedy wyszłam już z przymierzalni ubrana w swoje rzeczy. Podążyłam z moją zdobyczą do kasy, gdzie zapłaciłam za nią sporą sumkę, która dla mnie była duża. Ale dla mojej karty kredytowej bez ograniczeń NIE. Po zapłaceniu i podziękowaniu, ruszyliśmy w stronę parkingu.
Po dotarciu na miejsce zaparkowanego auta i zapakowaniu naszych paczek. Bowiem Alice i Rosa też sobie kupiły jakieś fajne rzeczy. Chcieliśmy wsiąść do Jeepa Emm-a, ale moim oczom ukazała się znajoma twarz.
Osobą , którą poznałam był mój brat wraz z moją najlepszą przyjaciółką, która również mnie spostrzegła i zaczęła biec w moim kierunku: - Chess!!! – dobiegła do mnie.
- Juli i jak tam kupiłaś sobie coś fajnego? – zapytałam się jej z uśmiechem.
- Co?! Ach kupiłam, ale lepiej będzie jak stąd odjedziesz.
- Hm?! Nie stęskniłaś się za mną, nic a nic… - żartowałam.
- Nie o to chodzi. – powiedziała poważnie, co sprawiło, że zaczęłam się odrobinę denerwować.
- A o co? – zachęcałam ją.
- O to, że w tej galerii jest Sam z Emili, i Gaby z … - nie musiała wypowiadać tego imienia. Wiedziałam o kim mówi.
- Masz rację. Zaraz ruszamy. – spojrzałam się w stronę wampirów, którzy kiwnęli na tak głową. Kiedy chciałam już wsiadać. Mimowolnie spojrzałam naprzeciw siebie. Jednak mój pech nie ma granic. Ponieważ zobaczyłam ich. Usatysfakcjonowany uśmiech Gaby mówił sam za siebie. Kiedy mnie zobaczyła szybkim ruchem objęła tego przeklętego wilkołaka w pasie i zaczęła się uśmiechać szyderczo. Powiem szczerze w tym momencie coś we mnie pękło. Nie pomagały prośby Juli, żebym wsiadła, a nawet Alice, Rosa, czy mojego brata Damona. Jeszcze bardziej dolała ta pinda do ognia, który się we mnie gotował, kiedy się odezwała do mojej osoby:
- Cześć Chess. – powiedziała słodko, a zarazem pluła jadem. – Widzę, że kupowałaś kreację. Zapewnie na imprezę do Natalie, ale nie łudzi się , że ona ciebie zaprosi na nią. Tam będą ludzie na poziomie, a nie takie wybryki natury co ty i twoja rodzina. – o kurde, teraz to nagrabiła sobie. Może mnie obrażać, ale nie pozwolę żeby mieszała do tego moją rodzinę. Z gniewnym wyrazem twarzy podeszłam do niej i oświadczyłam jej: - Do twojej wiadomości. Ja na tą imprezę jestem zaproszona jako Vip, ponieważ Nicolas , jak pamiętasz to mój brat, chodzi z Natalie. Więc nie podskakuj , bo mogę załatwić to, że wyskoczysz z impry na pysk.
- Ha ha ha… I ty myślisz, że ci uwierzę w to, że twój brat jest w związku z nią. Śmieszna jesteś dziewczyno. – zaczęła się śmiać. Nagle zauważyłam mojego brata i jego wybrankę, koło jego samochodu.
- Śmiej się, śmiej, ale jak skończysz spójrz na swoją prawą stronę. – zrobiła tak. Jej mina była bez scena. – Tak więc , jak widzisz mój brat jest w bardzo zacieśnionej znajomości z Natalie. – powiedziałam to kiedy zobaczyłam jak mój brat zaczyna całowaćżową lalkę. Po czym poczułam na sobie rękę mojego drugiego brata, który trzymał w rękach moją jedną torbę z zakupami i powiedział:
- Chess skończ. Pojedziesz ze mną i z Juli do domu. – spojrzałam na Alice, która kiwnęła głową, że się nic nie stanie jak pojadę z nimi. Ruszyliśmy. Damon chciał ominąć tych dwóch, ale ja dumnie przeszłam koło nich. Patrząc prosto w oczy Jake. I wiecie co naszła mnie jeszcze ochota , aby dopiec tej wywłoce. Stanęłam przed nim, ten spojrzał na mnie z szokiem. Tymczasem ja powiedziałam tylko jedno zdanie: - Do trzech razy sztuka. – i zrobiłam to co chciałam, czyli pocałowałam go. Czułam, że jest w szoku, ale odwzajemniał moją czułość. Lecz nagle nasz pocałunek został brutalnie zakończony, ponieważ zostałam atakowana przez wściekłą żmiję, która zaczęła do mnie syczeć: - Pożałujesz tego!!!
Leżałam na betonowej posadce parkingu galerii, bowiem byłam przyciśnięta przez rozszalałą wilczycę, która chciała mi już zadać cios, lecz zwinnymi ruchami zablokowałam go i wyswobodziłam się z jej uścisku. Powodując tym samym, że teraz ja znalazłam się na niej. Natomiast obserwatorzy chcieli nas już rozłączyć, ale ja im zakazałam. Grożąc , że skręcę tej wydrze kark. Nie obchodziło mnie to, że na parkingu są również inni zwykli ludzie. Musiałam jej pokazać kto tutaj rządzi. Pochyliłam się nad nią i spojrzałam w jej oczy. Ona natomiast starała się uwolnić, ale mój chwyt był za silny dla niej. Krzyczała o pomoc, ale nikt nie zareagował.
- Powiem ci tak. Jeśli jeszcze raz ze mną zadrzesz. Nie ręczę za siebie. – spojrzałam w jej opętane strachem oczy. Przypuszczam, że moje jak zwykle pod wpływem gniewu zmieniły się na soczystą pomarańcz. Strach ją sparaliżował. Nic się nie odezwała. Wtedy ja wstałam z niej. Mimowolnie mój wzrok musiał paść na niego. Jego wyraz twarzy wydzielał wiele uczuć i emocji, od miłości do szacunku, od strachu do gniewu. Mnie i tak to najmniej obchodziło. Ominęłam go obojętnie i udałam się do auta Damona, który również był w totalnym szoku.
W drodze do domu nie zamieniliśmy ani słowa. Odrabianie lekcji z Juli, zostało przełożone na jutro, czyli sobotę. I czas nadszedł na przygotowanie się do imprezy…            

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle wspaniale, Ciekawa jestem co będzie na imprezie ;) Czekam na NN / $aky /

    OdpowiedzUsuń
  2. mrah . Jaka ona drapieżna *.* kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Spadam na nowy wpis. <3
    Grzybek :D

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń